Najnowsze wpisy, strona 15


Katakumby


14 czerwca 2019, 17:06

Katakumby kostnic

świecą kośćmi czaszek,

których nikt już nie kocha.

Tutaj wyschnięta królowa;

puste oczodoły wypatrują nadaremnie poddanych.

Mała jaszczurka

przeciska się między skroniami.

Wujek Alojzy słyszy szum zastygłego

powietrza,

które drga w świetle piwnicznej świecy.

Miał zrobić surówkę,

ale coś mu wypadło - serce.

Wycieczka


14 czerwca 2019, 17:05

Schodzili wszyscy razem

stromym zboczem skąpanym w słońcu.

Zdrowa grupka

opalonych rąk i nóg.

Wszyscy z ochotą

przecinali trawę siłą pędu.

 

Widziała z przodu

jego raźno kołyszący się plecak

i myślała:

Pasujemy do siebie;

on też wie,jak cieszyć się życiem.

 

A ta ostatnia z pochodu

czuła się odcięta od reszty

dziwną błękitną mgiełką.(Jak to możliwe)

Wiedziała,że spokój gór

jest tylko pozorny.

Siły,które kiedyś je wydźwignęły

dalej pracują zniecierpliwione pod ziemią.

Poczuła nagłe pragnienie burzy,która

zmiecie samozadowolenie tamtych.

 

Nadszedł zmierzch.

Przystanęli na biwak.

Rozpalili ognisko i zasiedli do pieśni.

On grał melodię rezonującą wśród drzew,

wypełniającą powietrze zdrową (a jakże) energią.

 

Tamta spostrzegła,

że świat w tej chwili należał do nich obojga.

Każda śpiewana przez niego nuta

komenderowała powietrzem

w sposób ustalony z góry przez ich dusze (które w końcu wiedzą,co i jak).

 

Grupa wstała od ognia.

każdy otrzepał (niepostrzeżenie) ubranie.

Spojrzała w głąb lasu i

zadrżała.

Mętne szarości

nie dawały się przeniknąć

ich rześkim głosom.

Nagle spojrzała na niego:

Miał pryszcz na samym czubku nosa.

 

Rimbaud


14 czerwca 2019, 17:05

Przemyka sobie wśród nocy,

przez gęste podwórze,

i zanurza w murze.

Wołanie o powrót


14 czerwca 2019, 17:04

Cholera,

Znów mnie sprowadzasz do odpowiedniego poziomu

You put me in my place,

Liczą gwiazdy na niebie,

Liczę nitki w dywanie.

Wkurza Cię to.

Przypominasz ze zniecierpliwieniem o ostatniej Gwiazdce,

Mówisz:Nie zapomnij o odebraniu prania z pralni,

Prania z pralni nie zapomnij,

Odbierz pranie z pralni,

Pranie,praaaaaaaaaalnia,

Prprprpr,Pr Pr Pr Pr Pr.

Syrenki


14 czerwca 2019, 17:03

Szedłem borem lasem, przez jodłowe wstęgi, zagajniki, wśród cholew zacnych panów.Doczepiła się do mnie myśl, by wyjść z siebie. By stanąć nad krawędzią morza i...krzykńąć!!!Do stu pawianów...tfu...bałwanów morskich, do starego szelmy bez oka, który pewnie teraz wciąga na maszt flagę z trupią czachą, który miesza w wielkim kotle zupę dla innych marynarzy.

Wyszedłbym z siebie, od tak, dla zabawy, jak wychodzi się po chleb. Runąłbym na biura i inne officy z wielkiej metropolii, zmiatając je w kurz.

No więc, jeszcze raz.Wyszedłbym z siebie prosto na fale. Na małe cystersy...tfu...cysterny piany. Moze złapały by mnie w objecia jakieś niecne syrenki, czekające tylko na zbłąkanego przemierzacza fal?

"Co Pan tu robi?"-usłyszałbym.

"Nic, weszłem do wody aby się na chwilę zamoczyć i poczuć smak coli...tfu...soli"

"Pppprrrrr, grrrrchch, achchchch"-parsknąłbym jak koń wynurzając się z piany.

 

Na brzegu czekałaby żona z trzepaczką i wałkiem.Powedziałaby jednak pewnie tylko (jak to zawsze robi):"Kochanie, choć zrobimy ciasto. Majonezowe".

Bo ja lubię majonez.Lubię przedzierać się przez jego odwieczne odmęty.W końcu lubi go cała nasza miastowa burżuazja.Zamaczamy łyżkę nieśmiało w śloiczku, potem coraz łapczywiej.Majonez jest normalny, nie zaskoczy Cię raptem, budząc Cię nagle o piątej rano i każąc biec na kamienistą plażę.

Tak robią tylko syrenki. Jakieś zachłanne syrenki, które nie mają własnego życia i szukają tylko guza.Ale gdzie by on im wyrósł?Na ogonie?

Biegnę więc, wysznięty w pośpiechu z morza....do ciepłego łoża.Nie, najpierw do biura.Umalować się nową pomadką Astora, przymierzyć krawaty, zobaczyć, czy dobrze leżą, zanim rozpocznie się dzień...