Najnowsze wpisy, strona 14


Bring me your piano
14 czerwca 2019, 17:08

Bring me your piano

And teach me to play.

I will come over to you

stumping on the wet sand.

The salty air mingles with my breath

and makes me pause.

And yet,suddenly, I feel positively invigorated.

Scampering among the sharp grey boulders

i count on your cooperation.

Beat out the relentless sparks

with the keys

And make all those doubting stand on attention.

Trzeba coś zrobić
14 czerwca 2019, 17:07

Trzeba coś zrobić.

Inaczej można się stać zegarem

tykającym bezgłośnie;

bez tego można krztusić się

każdego popołudnia

gorącą herbatą

i mieć spierzchnięte wargi.

Należy schronić się w czarnej sukni

i biegnąć po brzegu morza

aż zabraknie tchu.

Pogrązam się w inercji,

oczy bolą od nieruchomego wzroku.

Zaraz spadnie lawina

zastygłych,ciepłych piaskownic.

Jaszczurka
14 czerwca 2019, 17:06

Jaszczurka przysiadła na ścianie

w świetle lampy.

Wybałuszyła koraliki oczu.

"Przynieś mi szklankę wody"- powiedziała.

Po czym kazała opowiedzieć sobie o mym

potomstwie,

wykrochmalonym prześcieradle,

wyspowiadać się.

Katakumby
14 czerwca 2019, 17:06

Katakumby kostnic

świecą kośćmi czaszek,

których nikt już nie kocha.

Tutaj wyschnięta królowa;

puste oczodoły wypatrują nadaremnie poddanych.

Mała jaszczurka

przeciska się między skroniami.

Wujek Alojzy słyszy szum zastygłego

powietrza,

które drga w świetle piwnicznej świecy.

Miał zrobić surówkę,

ale coś mu wypadło - serce.

Wycieczka
14 czerwca 2019, 17:05

Schodzili wszyscy razem

stromym zboczem skąpanym w słońcu.

Zdrowa grupka

opalonych rąk i nóg.

Wszyscy z ochotą

przecinali trawę siłą pędu.

 

Widziała z przodu

jego raźno kołyszący się plecak

i myślała:

Pasujemy do siebie;

on też wie,jak cieszyć się życiem.

 

A ta ostatnia z pochodu

czuła się odcięta od reszty

dziwną błękitną mgiełką.(Jak to możliwe)

Wiedziała,że spokój gór

jest tylko pozorny.

Siły,które kiedyś je wydźwignęły

dalej pracują zniecierpliwione pod ziemią.

Poczuła nagłe pragnienie burzy,która

zmiecie samozadowolenie tamtych.

 

Nadszedł zmierzch.

Przystanęli na biwak.

Rozpalili ognisko i zasiedli do pieśni.

On grał melodię rezonującą wśród drzew,

wypełniającą powietrze zdrową (a jakże) energią.

 

Tamta spostrzegła,

że świat w tej chwili należał do nich obojga.

Każda śpiewana przez niego nuta

komenderowała powietrzem

w sposób ustalony z góry przez ich dusze (które w końcu wiedzą,co i jak).

 

Grupa wstała od ognia.

każdy otrzepał (niepostrzeżenie) ubranie.

Spojrzała w głąb lasu i

zadrżała.

Mętne szarości

nie dawały się przeniknąć

ich rześkim głosom.

Nagle spojrzała na niego:

Miał pryszcz na samym czubku nosa.