Najnowsze wpisy, strona 16


Roztoczański Park Narodowy
14 czerwca 2019, 17:00

Roztoczański Park narodowy roztaczał przed nimi swe tajemnice. Tajemnice te nie sa straszne. Są strawne. Biwak rozłożymy tu, a ty, Franek, połóż plecak tam. Rozbijemy biwak w Roztoczańskim Parku Narodowym i zaznaczymy swoją obecność, my, studenci pierwszego roku. Kto ma prawo bronić zawzięęęęcie przyrody, jeśli nie my? Ktoś to muuuuusi zrobić. Nawet przyroda pokłoni nam się drzewami do stop (zgarbionymi drzewami), kiedy zobaczy, że mamy ją chronić. Tamci faceci nie maja szans. Są z góóóry na straconej pozycji. Wyjechali sobie z domu za późno i wzięli za mało menażek i śledzików do namiotów. A my mamy………władzę. Co oni, kurde, myślą???????? Że igły leżą w lesie od tak…….sobie ???Ze są do znalezienia dla każdego? Nie, my zakładamy Zbiorowe Biuro Karier, gdzie rozdysponujemy igły.

Ale najpierw pośpiewamy przy ognisku.

Zośkaaaaaaaaa, czemu nie śpiewasz??? Nie jesteś z nami? Nie jesteś z nami w naaaaszej sprawie?? Jak to po co????? Teraz trochę pośpiewamy dla ogrzania płuc, a potem …………hopla……do śpiworów. Jutro trzeba wczas wstać. A ty, Zośka, czemu śpiewasz coś pod nosem? „Plonie ognisko i szumią knieje”? Tego nikt dziś nie słucha!! Roztoczański Park Narodowy wymaga młodej siły, energii i ludzi z pomysłem. Marketingu……. i zarządzania. To niezagospodarowany obszar leśny, który jest w stanie przyciągnąć turystów…..i inwestorów. Gdzie byłaś na wykładach, kiedy mówili o Unii? Zresztą z Unii zawsze miałaś 2.

A w ogóle jak jutro przyjdą, brachu, to pokażemy im, gdzie pieprz rośnie. Gdzie rośnie?? Skąd mam wiedzieć?? Ale my ich tam właśnie wyślemy. Przyjdą z toporami, kuuuuuuuu#$^, no co za brutale. Jak ta Polska ma wyglądać? A widzieliście ich topory????? Z czerwonymi wstążkami i nawet bez kaganków!! Buaaahahahaha.

Nie maja szaaaans!

Gawędzili wesoło, aż nad lasem zapadła granatowa noc. Drzewa swym szelestem zaczęły śpiewać tulistą kołysankę małym śpiącym ptaszkom, a dziki chrząkały do swych młodych potrącając ich kwilące ryjki, aby wcześniej zasnęły. Wiatr szumiał w brzozach, budząc w maleńkich listkach melodię dawno zapomnianą, która ulatywała w atramentowe niebo, wspominając z cichym westchnieniem dawne naiwne baśnie.

Purple people
14 czerwca 2019, 16:59

Po ciemnych katach się kryje

a purple woman

habit i grube rękawice

a purple woman

 

Masuje plusz

w zaułku swego serca

rozdwojona

ale zawsze jedna.

 

A purple woman

na skraju wersu piosenki

idąca dalej

zostawiająca nas w tyle.

Randka
14 czerwca 2019, 16:59

Umówili się pod Wieżą Radomską

o w pół do szóstej.

Trzeba zabrać kosmetyczkę, pomyślała.

Trzeba zabrać bilety do kina, pomyślał.

Musi mnie ktoś potem odwieźć, pomyślała.

Chyba najlepiej będzie iść Aleją Zasłużonych i skręcić w Park Radomski, pomyślał.

 

Poznali się od razu.

Jakże by inaczej.

Przecież wszystko było obgadane.

Tak jak ustalili, ona czerwona róża, on biały kwiat.

Jak to po co?

Żeby było romantycznie.

 

Tak, to miła dziewczyna.

Lubi kino, dobrą książkę,

Relaksować się przy Chopinie.

Miły chłopak, szarmancki, gra w hokeja,

Nawet należy do Ligi Radomskiej.

No i pomaga niepełnosprawnym.

 

Jego oczy były granatowe,

Tak jak wtedy ta noc na polanie.

Ktoś zagwizdał na ulicy.

Tak jak słowik wtedy, gdy płakała po kryjomu.

 

Kaszlnęła,

Tak jak jego ojciec wtedy gdy wyjmował pas.

Ściągnęła rękawiczkę,

Jak wtedy ta wróżka na przedstawieniu w szkole

 

Pożegnali się.

Prześlą sobie tytuły tych książek, o których mówili.

Odchodziła ze łzami w oczach i bólem w piersi.

On zaciskał bezsilnie pięści.

 

 

Przez dłuższą chwilę
14 czerwca 2019, 16:58

Przez dłuższą chwilę zastanawiam się

Czy połączyć się z Internetem.

Po jakiejś tam chwili, spędzonej we mgle

Pomiędzy dwoma światami

Wewnętrznym i zewnętrzym

LOGUJĘ SIĘ

Wyskakują okienka

Jak witające mnie flagi.

GG,ICQ, Skype,AVast.

I już wiem,że nie jestem sam.

Prawda
14 czerwca 2019, 16:57

Zieleń zieleniła się już w nowej wiośnie. Z drzew spływała soczyście oczywista oczywistość nowej galerii handlowej. To był maj-miesiąc, w którym nie wypadało się nie zakochać. Zmuszały wręcz do tego nowo zakupione w tym roku baleriny, stąpane w i ugniatane. Kawy capuccino już parowały gotowe wokół rynku. Zaczajone na turystów. Rynek przecinały niezwykle rozromantycznione promienie słońca, które rozprowadzały uśmiech pod każdą powiekę, nawet tę niezbyt chętną.

A oni siedzieli skąpani tym dobrobytem na nowo-pomalowanej ławce, smukła figurka dziewczyny przełożona swymi długimi, ogolonymi na połysk nogami przez kończyny swego chłopaka. Ten dzień był stworzony dla nich. Wszyscy przechodnie zostali ręką losu poustawiani tak,by ich wydobyć na pierwszy plan.”Świat jest jednak piękny”, myślała Jolka.”Żujemy oboje gumę do żucia, już prawie zsynchronizowaliśmy rytm. Posiedzimy tu gdzieś do trzeciej a potem do kiiiiiiiiiina... Wieczorem do Jolki nr2, tam wszyscy będziemy się PO PROSTU DOBRZE BAWIĆ. Jego błyszczący włos pasuje do mojej bluzki, całe szczęście. Zaraz skorzystam z WC w galerii, mają za darmo.Zleję się z tłumem dziewczyn, które, pokazując nowe legginsy i stylowo wycierając ręce w papierowy ręcznik, zademonstrują,że kobiety rządzą,że w WC nie ma miejsca dla Burych Swetrów, kujonów z pierwszej ławki. Wszystkie będą mieć błyszczącą skórę i związany beztrosko mysi ogonek,żeby pokazać,że one są nastawione na smak przygody,nie zależy im na nienagannym wyglądzie (byleby był nienaganny). Jestem kobietą, jestem kochana, mam faccccccceta (tak to wymawiają w TV, więc nie można mieć faaaaaceta).

-Jareeeeeek...

-Hmmmmmmmmm (miał przymknięte oczy, wiał taki miły wiaterek)

-Zaloguj mnie do tego nowego serwera,pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiz.

-Dajże spokój.No Joooooooooooooooolka.

-No zaloguuuuuuuuuuj.

-A widziałaś buty Kaśki? Ppppppporażka.

-No, ja Ci mówię, masakra.Te buty to była taka historia, że......

 

Tu potok słów się urywa, bo nasze oko odrywa się od ławki i szybuje ….hen .Poprzez rozchichotaną Floriańską, dostojnie obsrany przez gołębie rynek, wiruje trochę wśród kamieniczek,aż......Osiada gdzieś w obrębie magicznej sadzy naszego miasta, tak, gdzie gołębie lubią przysiadać, choć się do tego nie przyznają. Mała, ciemna (zwłaszcza nocą) uliczka odsunięta trochę na bok przez dzieje historii. Wchodzimy po starych, zabrudzonych schodkach na pięterko. Wstępujemy do małego mieszkanka i widzimy Pana Stanisława. Jest ranek, Pan Stanisław zaczyna robić herbatę. Czynność ta jest bezsensowna. Zamacza torebkę raz i drugi i trzeci,żeby wydobyć aromat. Jeśli nie wydobędzie aromatu, świat już nigdy nie poda mu ręki,będą sobie żyli obok siebie, on i świat. Przez miarowe ruchy ręki z torebką herbaty próbuje dostroić się do nowego dnia. Trzeba go rozpostrzec jak dywan. Poprzedni dzień udało się zagrać z sukcesem i zwinąć. Ale w nocy to ….uuuooochchch.... dobrze,że świat tego nie widział. Razem ze swoim starym łóżkiem oderwali się od podłogi i dryfowali przez atramentowe niebo, ponad miastem, wśród chmur. Poszukiwali jego nieżywych kompanów z czasów wojny; zżartej przez rdzę menażki, z której strzelał, kiedy skończyły się naboje; zwiędłego (lecz w kolorze bladego różu)bławatka, którego podarował kiedyś nad stawem promiennej dziewczynie oraz zgubionego korka do wanny, która wciąga nas wszystkich w metafizyczną próżnię.

Pan Stanisław potoczył wzrokiem po kusawym i wykostropaconym mieszkanku. Lis by się tu schował,gdyby chciał. Pan Stanisław tu mieszkał, więc czemu nie mógłby lis. Spojrzał dookoła na ściany. Były pomalowane brudem przez przypadkowość życia, przez jego nieprzewidywalność. Ale najbardziej kochał brud w szczelinach, tam gdzie ściany się kończyły, a zaczynała podłoga.Mógłby przejechać paznokciami i zebrać parę ziarenek;one jeszcze pamiętały kolegów, którzy go kiedyś odwiedzali, słyszały ich słowa i pewnie je przechowywały. Mógłby wziąć je na język lub dodać do kawy...

Nad piecem królował grzyb. Rozmawiali sobie często zajmująco, gdy Stanisław wieczorem gotował parówki na wolnym ogniu. Nie lubiał szybkiego. Grzyb szczerzyl przeżarte zęby i opowiadał o królestwie grzybów za ścianą.

Włączał popsute radio i słuchał jego ciszy godzinami, głaszcząc porowatą powierzchnię czule.

Dziś jednak postanowił wyjrzeć przez okno. W majowym słońcu przechadzały się pary zakochanych. Gdyby tak móglby zaprosić ich na parówki. Opowiedzieli by mu o swej miłości, pelęgnowanej, wycałowanej. .Oni też na pewno znali te krople światła, których teoretycznie nie ma, ale jednak są. Które zdarzają się tylko zakochanym nad jeziorem .I może przy nich przypomniał by sobie nazwisko tej dziewczyny...