Najnowsze wpisy, strona 20


Babka
14 czerwca 2019, 16:39

Babka jest chora.

Babka jest chora,

Złożona chorobą

Jest przykuta do łóżka.

 

Pielęgnujemy ją.

Cicho, babka coś mówi.

Cicho, babka nie mówi.

Musicie rozmawiać szeptem,

Chodzić powoli,

Podawać lekarstwa

I wycierać z ust papkę,

Której nie przełknęła.

 

Nie wolno jej nic mówić,

Żeby jej nie zasmucić.

 

Zgaście światło,

zasłońcie zasłony.

Rośliny w doniczkach

Mogą poczekać z podlewaniem.

 

Na jej łóżku

Siedźcie na baczność,

Bo tego od was

Babki choroba wymaga.

 

Umrzemy tu razem,

Ale nie szkodzi.

Gorzej jeśli babka umrze przed nami…

A tobą w drodze
14 czerwca 2019, 16:38

Z tobą w drodze nigdy nie jest nudno. W radiu leci Chris Cornell, taki wspaniały chrypnięty głos, chyba je dużo Corny. And there is noone on the sidelines, just a few squirrels. Wiem, że mnie zostawisz dla nich, ale na razie jedziemy, jedziemy, jak to było u Tracy Chapman: you’ve got a fast car. Oni stoją przy drodze. Wtedy ich nie zabraliśmy, będziemy wspólnie tam, gdzie kiedyś. Ale czy to możliwe, chyba nie. Ty zdradziłeś amulet bobra, bobra bobrzastego bardziej niż te wiewiórki są wiewiórkowate. On nam sprzyjał. Ale teraz słuch o nim zaginął. Pod czarnymi chmurami wezwę Cię do siebie i już nic nie przeszkodzi deszczowi padać. A Nick Cave będzie śpiewał….

Apopleksja gajowego
14 czerwca 2019, 16:38

Gajowy urodził się w gaju. Ale nie znał swego ojca, który był drwalem w przysiółku przedmistrzowskim. Wszyscy mu zazdrościli rodziciela, ale nikt nigdy nie pokazał tak naprawdę ani drwa ani siekiery-rąbajki.

Mieszkał w lesie, aż nauczył się dudania wszystkich dudków i świstania wszystkich świstaków. Tylko one go rozumiały. Śmiał się rubasznie do ludzi, klepiąc po nodze i nie piorąc skarpet, mając nadzieję, że towarzysko uratuje go znajomość ptasich treli. Gdy Pani Magister Inżynier zastukała obcasikami po śliskich płytkach chodnika, on chciał ją naśladować, zaklekotał piętami jak bocian a także wessał oddech gwałtownie niczym zapowietrzony tukan.

Rozbił kiedyś swoją menażkę, mając nadzieję, że wyrwie go to z niedoli rzeczywistości. Ale zostało mu tylko poproszenie najbliżej siedzących: „Czy Państwo możecie uprzejmie pomóc mi w naprawie menażki?” Akcja przebiegła sprawnie i naukowo. Wystarczyło kilka uśmiechów z dostatecznie rozciągniętymi wargami i odpowiedni kąt padania przemiłego oka.

Nadszedł czas EGZAMINU Z ŻYCIA. Trzeba było zrobić coś przełomowego. Spotkali się wszyscy w kwadratowym pokoju i wyjęli notatniki. Każdy szurał kartkami i chrząkał , a chrząk każdego z osobna i wszystkich naraz wypełniał pobielany pokoik i wyciskał się pocałunkiem na każdej ścianie (młłłłłłłłłłłaaa). Wszyscy podpisali niewidzialną umowę, zgodnie z którą przystawali na obecność ścian i nieprzenoszowalność rzutników i map. Tak było lepiej.

Gajowy jak zwykle wrócił do domu zakurzonym trabantem, przeszedł zakurzoną ni to ścieżką, ni to groblą ni to zasłaną myszami wstęgą pól. Po południu wyjrzał przez zbutwiałe okno na makietę wzgórz.

Abnegacja szczątkowej samowoli
14 czerwca 2019, 16:37

Abnegacja szczątkowej samowoli. Rychły zmierzch strusiów i wampirów. Dlaczego pozwalają na samowolkę? Bo nie mają jaj. Nie mają podstawowego siermięża pozwalającego na ślub z pingwinem. Why oh why??? Asked the mahogany table.

 

It was standing just outsider the wall, waiting for the tabloids to kick in, to wrestle him alive from those shackles. I love my mum, he said. What he said I don’t know.

 

The tale told by the mahogany table.

Reusable and used up. Waiting for Godot and spreading her wings on the grey atmosphere.A supermassive black hole sucking up all that is alive: today, todaymorrow and everyday.

Stał wiec w przydrożnym barze, czekając na Godota. Kto mi pomoże? Kto pomoże mi powstać z pyłu, gdyż błagam o pomoc w imieniu wszystkich stolików. Stoliki świata przyklakotały, kłapiąc swymi drewnianymi, odrobaczonymi nogami. How do I recommend such an assembly? Through T.S? Through Melody Gardot? I have no idea whatsoever.

 

Dzieci, oto bajka będzie długa.

 

 

Aaaaaaśka
14 czerwca 2019, 16:35

- AAaaaaaaaaaaaśka!!!!!!!!

- kaaaaaaaaaaaaaaaaaśka!!!!

- Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaśka!!!!!!!

- Goooooooooooooooooooośka!!!!!!!!!!!!

- Mmmmmmmmłłłłłłłłłłłłła.

- Mmmmmmmmmmmłłłłłłłłłłłłłłła

-Mmmmmmmmmmłłłłłłłłłłłłła

- Mmmmmmmmmmmmłłłłłłłłłłłla

- dziewczyny, nic się nie zmieniłyście,

- Tak samo piękne,jak kiedyś……..

- Ja właśnie wybieram się kupić suknię ślubną,…..

- Żartujesz???????

- Nie.

- jaki fason?

- Coś chce z koronką atłasową i szarą lamówką. Ale nigdzie takiego czegoś nie mają. Fuck!!!

- A ja lecę jutro na Marsa……….

- A Ty Aśka , ojej, ojej, Ty masz brzuszek!!!!!!! Rany, który to miesiąc???

- już dziewiąty…

- Masz już wyprawkę?

- Jutro lecę na Marsa….

- No pewnie, to była pierwsza rzecz, o jakiej pomyślałam.

- Ojej, a Ty znowu masz pierścionek…..Z brylantem!!!!!!!!

- Lecę………..

- Tak, to prawdziwy brylant. Specjalnie szukałam takiego, który świeciłby się jak psu jaja, tak, żeby wszystkie zobaczyły.

- Na Marsa…….

- No to mam nadzieję, że wszystkie zobaczymy się na Twoim ślubie!!! Kiedy to?

- Jutro………..

- Aha………….

- Lecęnamarsalecęnamarsalecęnamarsa.

- No nic, to na razie dziewczyny.Pa.

-Pa,

-Pa

-Pa.