*****
10 grudnia 2020, 15:45
Z twarzą pomazaną chłodną szminką kroczysz w deszczu.
Złapię cię za dłonie i przyciągnę do siebie.
Będziemy tańczyć jak szaleni aż wejdziesz we mnie.
Obudzą się nasze pragnienia, jak we mgle, za którą nic nie widać.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Z twarzą pomazaną chłodną szminką kroczysz w deszczu.
Złapię cię za dłonie i przyciągnę do siebie.
Będziemy tańczyć jak szaleni aż wejdziesz we mnie.
Obudzą się nasze pragnienia, jak we mgle, za którą nic nie widać.
Nasiąknąłeś granatem zmierzchu.
Przedzierasz się przez niego w puchowej kurtce.
Chronisz mnie wyciągniętymi ramionami, choć sam cierpisz.
Truchleję, gdy przyciskasz palec do ust i nakazujesz milczenie.
Bagnisty teren utraconych lat.
Zwiędłe drzewo wygina konary pod naporem wiatru.
Inni się taplają w bajorku,
ale dla mnie nie starczyło słońca.
Ominęło mnie to, co najradośniejsze.
Pół arbuza rozciętego w pół,
ściśniętego na amen,
trawionego w przełyku.
Hosanna śpiewana przez nagie plemiona.
Walcząca w smutnych strugach deszczu,
grająca na wyjącym wietrze
i tańcząca na piorunie.
Nie dałam się ujarzmić.
Czyżby?
Buława dobyta przez szlachcica, mrocznego rycerza.
Chcieli mnie uratować, ale nie udało się.
Myśleli, że wystarczy pogłaskać po głowie,
a światło choinki mnie ogrzeje.