29 września 2024, 20:56
Nie widzę wyjścia z tej poronionej sytuacji
Poroniłam samą siebie i nie znajduję drogi wstecz
Koszmar z Ulicy Wiązów przenika do mojego serca
Fabryka nawija makaron na uszy
Śmiejemy się wszyscy, choć nie wiemy z czego
Drobnica wyjeżdża dzisiaj rano
Nie spóźnijmy się z załadunkiem
Marzenia i koszmary podane na tacy
Strząśnij popielniczkę i daj mi opowieść do snu
Nieprzeniknione odmęty jaźni
Które otrząsnęły się z marazmu i nie chcą udawać
Na drzewach zwisają moje jelita
Na szubienicy wiszę ja
Od święta ubrana
Pocę się jak mysz
W nowych rajstopach
Dajcie trochę żwiru na podjazd
Abyśmy mieli miękkie lądowanie
Jutro kolejny dzień i kolejna pustynia