*****


09 marca 2023, 10:04

Szedł sam. Osiedle całkiem nie opustoszało z ludzi, na placu zabaw wałęsało się paru rodziców z dziećmi. Zastanawiał się, czy on też kiedyś będzie jak ci rodzice, pełen zwyczajnych trosk, choć nieświadomie stąpający we mgle.

Niektóre dzieci marudziły, rzucały zabawkami i chciały uciec. Zmęczeni rodzice nie reagowali.

Przysiadł się na ławeczce do jednej babci w okularach. Obserwował ukradkiem jak kobieta obraca miarowo kłębek wełny, dziergając na drutach. Wydawała się zahipnotyzowana tą czynnością.

On sam nie miał celu, na którym mógłby się oprzeć. Kierowała nim pustka, pchając go siłą rozpędu jak wiatr dmuchający w żagle.

Próbował zrozumieć życie. Zrozumieć bacie robiącą na drutach i jej rozkapryszonego wnuczka wcierającego piasek we włosy w piaskownicy.

Czuł, że nie przynależy do tego świata. Że jego nerwowe tiki nie spodobałyby się bywalcom tego osiedla, gdyby poznali go bliżej. Jednak musiał przyznać, że czuł się z nim w jakiś sposób związany. Mieszkał tu już osiem lat. Otaczające go bloki z szarej płyty znał jak własne sznurówki albo własną szlafmycę.

W pewnym momencie zerwał się z ławki i zrzucił płaszcz. Pod spodem był nagi. Czuł jak wiatr prześlizguje się po jego odkrytym ciele. Wolność smakowała jak gorzka morska woda, jak cierpki owoc. Na wietrze ślizgali się dawni bogowie, którzy przyzywali go do siebie.

Nie zauważył nawet, że kobieta obok zaczęła krzyczeć, a rodzice w panice zabierać dzieci z placu zabaw.

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz